Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Ryby, raki i polityka

Napisane przez Guzu , 30 maj 2016 · 5653 Wyświetleń

Z racji kilku podjętych wyborów w ciągu mojego 30 paro letniego życia funkcjonuję siedząc okrakiem na płocie.
Część czasu spędzam w Hiszpanii, tam pracując. Część czasu spędzam w Polsce, pracując na odległość.
Tak już od kilku lat.

 

Wędkuje zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii. Ale jednak więcej w Hiszpanii.
Zatem konfilikt, którym żyje teraz wędkarsko - myśliwska Hiszpania, nie mógł mi umknąć.

 

Chodzi o przepisy, które uchylił Sąd Najwyższy w Hiszpanii w swojej decyzji

637/2016.

Spór zaczął się tak naprawdę kilka lat temu. Gdy to rząd Zapatero wprowadził prawo regulujące ochronę gatunków rodzimych i bioróżnorodności w Hiszpanii.
W ramach tych przepisów zostały wyszczególnione gatunki inwazyjne, wprowadzone przez człowieka - black bass, pstrąg tęczowy, sum, sandacz, szczupak, ukleja...
Te gatunki zostały uznane za inwazyjne, sztucznie wprowadzone i przez to stanowiące zagrożenie dla rodzimej fauny (ichtiofauny).
W ramach uchwalonego prawa wprowadzono jednak od razu "przepisy przejściowe". Te przepisy pozwalały lokalnym władzom, z różnych względów wyłączyć z listy gatunków niechcianych (obowiązek zabicia każdego egzemplarza, kara za wypuszczenie itd) gatunki, które to ze względu na interes społeczny i inne, były jednak chronione.
Lokalne władze, żyjące z turystów i wędkarzy skrzętnie z tego skorzystały. W Aragonii utrzymano przepisy chroniące suma, sandacza. We wszystkich prowincjach nadal chroniono black bassa i pstrąga tęczowego w wodach otwartych.
Ale przyszedł marzec 2016 i SN Hiszpanii rozpatrzył wniosek grup "ekologów"...
I tenże Sąd przyznał im racje. W całości. Że z definicji przepisy przejściowe nie mogą zmieniać istoty prawa - a tak to de facto przebiegło jak chodzi o ochronę suma, black bassa i spółki w różnych regionach Hiszpanii.
Na listę gatunków inwazyjnych trafił, żyjący od przeszło 1000 lat na terenie półwyspu, KARP !

 

Dodatkowo w kontekście tego prawa uznał za szkodliwą i sprzeczną z tymże prawem hodowlę przemysłową raków amerykańskich w obiegach zamkniętych.

 

Dołączona grafika

 

A ponadto na listę gatunków inwazyjnych trafiły muflony i arui grzywiasta, sprowadzone do Hiszpanii pod koniec epoki Franco.

 

Dołączona grafika

 

Próby odwołania się od tej decyzji zostały podjęte. Proces prawny trwa.
De facto obowiązuje zatem prawo o konieczności zabijania.

 

Stan faktyczny jest taki, że odbywają się regularne protesty wędkarzy, myśliwych i hodowców raków. Kolorowa koalicja zbierze się 5 czerwca w Madrycie. Będzie to kolejny już protest przeciwko decyzji SN .
W grę wchodzi tysiące miejsc pracy, niektóre regiony popadną znów w skrajną biedę - kto raz był w Mequinenzie albo nad Caspe wie o co chodzi.
Regiony żyjące z turystyki wędkarskiej już liczą straty. Po drugiej stronie tak naprawdę nie ma oponenta.
Jest system prawny. Ktoś kiedyś wprowadził jakieś prawo. Ktoś potem to po hiszpańsku zamiótł pod dywan. Teraz "to" wyszło spod dywanu. W kraju nie ma rządu (16 czerwca ponowne wybory, nie udało się stworzyć rządu po grudniowych wyborach parlamentarnych). Rządzi "p.o premiera" i jego ekipa "p.o. rząd"...
Nikt z ważnych w Madrycie nie ma czasu by pochylić się nad problemem ryb, raków, owiec i kóz...






A myślałem, że taki burdel i debilizm to tylko jest w naszym kraju możliwy, a jednak wychodzi na to, że to człowiek, nie zależnie od narodowości, sam lubi sobie stwarzać problemy i działać wbrew logice...

Ciekawy wpis i ciekawy problem poruszasz Daniel... byłem (raz) jak pewnie pamiętasz w Mequinenzie... i zapamiętałem z tego pobytu głównie zdewastowane przez człowieka środowisko naturalne... syf Segre, smierdzącą peletem zaporówkę z 3 gatunaki ryb: karp, sandacz, sum.  Kiedyś kiedyś to pewnie była piekna górska rzeka z jakimiś lokalnymi rybami (np. hiszpańskimi brzanami?) - pewnie będziesz wiedział lepiej.

 

Czy ustawodawca chcący ochronić rodzime gatunki uczynił niesłusznie ?  Czy sąd zajmująć pryncypialne stanowisko uczynił niesłusznie ?  Czy w realiach Hiszpańskich sum, sandacz, karp czy tęczak to na tyle unikatowe ryby że wymagają ochrony czy może przeciwnie, powinno się ocalić co się da z gatunków rodzimych ?

 

Oczywiście miejsca pracy i podatki to dobre argumenty, ale to sa argumenty najwyżej na kilka lat do przodu. A co z mysleniem w dłuższej perspektywie, powiedzmy 20-30 lat? Osobiście bardzo trudno jest mi zająć jakieś stanowisko w tym sporze, za mało wiem i za dużo rodzi mi się w głowie pytań i wątpliwości

 

Bardzo cieawy temat

    • Guzu i Del Toro lubią to

Ciekawy wpis i ciekawy problem poruszasz Daniel... byłem (raz) jak pewnie pamiętasz w Mequinenzie... i zapamiętałem z tego pobytu głównie zdewastowane przez człowieka środowisko naturalne... syf Segre, smierdzącą peletem zaporówkę z 3 gatunaki ryb: karp, sandacz, sum.  Kiedyś kiedyś to pewnie była piekna górska rzeka z jakimiś lokalnymi rybami (np. hiszpańskimi brzanami?) - pewnie będziesz wiedział lepiej.

 

Czy ustawodawca chcący ochronić rodzime gatunki uczynił niesłusznie ?  Czy sąd zajmująć pryncypialne stanowisko uczynił niesłusznie ?  Czy w realiach Hiszpańskich sum, sandacz, karp czy tęczak to na tyle unikatowe ryby że wymagają ochrony czy może przeciwnie, powinno się ocalić co się da z gatunków rodzimych ?

 

Oczywiście miejsca pracy i podatki to dobre argumenty, ale to sa argumenty najwyżej na kilka lat do przodu. A co z mysleniem w dłuższej perspektywie, powiedzmy 20-30 lat? Osobiście bardzo trudno jest mi zająć jakieś stanowisko w tym sporze, za mało wiem i za dużo rodzi mi się w głowie pytań i wątpliwości

 

Bardzo cieawy temat

 

Problem jest bardzo zlozony. Dlatego tez nie uwazalem za stosowne zaprezentowanie mojego stanowiska we wpisie. A tylko przedstawilem po krotce meritum kwestii i geneze problemu.

 

Kwestia wymaga naprawde szerokiego podejscia. 
Naturalnie w Hiszpanii wystepowaly : kilka gatunkow brzan, pstrag potokowy, wstepujacy losos do rzek w zlewni Oceanu Atlantyckiego...i niewiele wiecej. Klenie (jazi i boleni nigdy nie bylo), wegorze i pare innych gatunkow.

Ale naturalnie w Hiszpanii byly niemalze wylacznie gorskie jeziora. Najwieksze "niegorskie" jezioro Katalonii ma 10 ha (serio). 

Tymczasem 20 wiek przyniosl Hiszpanii setki zbiornikow zaporowych. Niektore po 10 000 ha, 100 km dlugosci. Inne zestawione w zespol zbiornikow w ramach jednej rzeki. Rzeki stracily swoj charakter bezpowrotnie. W zbiornikach zaporowych bylyby karpie (sa tu od ponad 1000 lat), brzany (ktore przejawiaja zaskakujaca elastycznosc w porownaniu z tymi z Polski)...i pewnie pstragi potokowe w zbiornikach, gdzie warunki termiczno tlenowe na to by pozwolily.

Czy to bylby zly model ? Nie. Czy to bylby naturalny model ? Nie. 

Tymczasem w wyniku chaotycznych procesow do wod na polwyspie trafily black bass, sandacz, sum, szczupak (ten kilkaset lat temu z Francji). 

Wypelnily one te sztuczne zbiorniki, rozplenily sie po wszystkich wodach dostepnych. I mamy sytuacje dnia dzisiejszego. 

Wprowadzenie takiego prawa do czego doprowadzi ? moze zmniejszyc poglowie tych. Wszystkich ludzie nie wylapia. Zabije turystyke wedkarska ? Zabije. Jaka potem bedzie ichtiofauna w tych zbiornikach zaporowych ? To chyba pytanie do specjalistow.

Oddzielna kwestia to ten przemysl produkcji paleczek z rakow (do salatek i innych przystawek) i te ssaki, ktorymi zasiedlono gorskie okolice. 

 

Moim zdaniem to troche wylewanie dziecka z kapiela i dzialanie "oszolomow". 

Model z sypaniem peletu na skale przemyslowa to na pewno zaden model. Ale czy urzedowe zaordynowanie anihilacji ilus tam gatunkow ma sens ? Wedlug mnie, nie. 
Ale ja tu nawet nie sprzatam...

    • CLAUDIO i tonyopole lubią to

z tego co piszesz wygląda na to, ze trochę spóżniona ta inicjatywa, że już się nie da "odkręcić"... a skoro tak, trzeba bardziej kombinować co jest sens ruszyć, a czego nie

 

oglądałem ostatnio film o rybach inwazyjnych które podbijają Amerykę Północna ( topłpyga biała i bodajże wężogłów ) - straszna sprawa, Mississipi praktycznie jest już stracona. Walczą teraz o Wielkie Jeziora żeby to dziadostwo tam się nie przedostało. Gatunki inwazyjne to poważna sprawa, poważniejsza niż mogłoby się wydawać

    • tonyopole lubi to

Bardzo ciekawy temat. Sam tez bym nie chcial zeby w Polsce wystepowaly jakies sumiki karlowate, czebaczek amurski itd. Ale to jednak ryby z calkiem innych kontynentow.

 

Zaskoczyles mnie ta lista gatunkow w Hiszpanii, spodziewalem sie ze bedzie ich duzo wiecej.

Znalazlem tez jakas liste ale po hiszpansku, wiec moze zawierac tez ryby morskie:

http://www.cartapisc.../#/species/saba

 

Tez cos takiego ciekawego znalazlem, stary material, ale i wtedy rozowo nie bylo:
http://www.ucm.es/da...Elvira1996d.pdf

    • Guzu lubi to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
31 maj 2016 06:44

Najbardziej dewastatorskie dla ideologicznie świętych ekosystemów całego postępowego świata, największym ich zagrożeniem są jednak pstrągi potokowe.  Ale na swój wybiórczy sposób nietykalne - bo kultowe.. 

Ooo.. I GMO..  

Najbardziej dewastatorskie dla ideologicznie świętych ekosystemów całego postępowego świata, największym ich zagrożeniem są jednak pstrągi potokowe.  Ale na swój wybiórczy sposób nietykalne - bo kultowe.. 

Ooo.. I GMO..  

 

Do zdiagnozowania takiego zagrozenia potrzebna jest wiedza. Ososbiscie, wraz z uplywem lat, utwierdzam sie w przekonaniu ze wiedza tzw "aktywnych ekologow" jest najczesciej powierzchowna...by nie napisac dosadniej :)

Co oczywiscie nie zmniejsza kalibru problemu tu poruszonego.

    • CLAUDIO lubi to

jacy Ci ludzie dziwni, z jednej strony mamy gatunki inwazyjne, które niszczą nasz ekosystem ale my sami jesteśmy takim samym gatunkiem inwazyjnym, który wypiera inne.

Idąc dalej uchodźcy też są tacy, gdyż część z nich nie asymiluje się z danym środowiskiem a tylko tworzy swoje, takie w jakim żyło kilka tysięcy kilometrów dalej. Ale tu już SN nie pomoże bo EU jest multi kulti. To dlaczego ludzie mogą a zwierzęta nie? Z roślinami jest to samo, kukurydzy jakoś w Europie nie było, tak samo truskawek, o GMO nie wspominając. A drogi asfaltowe też od zawsze były na świecie?

Są parki narodowe i inne sposoby chronienia przyrody niż eksterminacja, choć zapewne co do niektórych gatunków będzie ona niezbędna w danym ekosystemie, ale wybiórczo a nie en gros

O ile black bass nie trafil super warunkow na polwyspie - nie dorastaja do rozmiarow z USA...

 

To sumy, karpie czy szczupaki  (mysle, ze mozna tak powiedziec) maja lepsze warunki niz na "rodzimych rynkach".

Takze wytrzebienie to chyba po prostu zabicie zycia biologicznego w danym zbiorniku :o

    • CLAUDIO lubi to
Czasami ta cała nasza mądrość ludzi przeradza sie w niewytłumaczalna głupotę straszne i smutne

Tak jak Daniel napisal ,wylowic wszystkich nie wylowia, ale otruc sie da i juz pierwsze zbiorniki zostaly wytrzebione z karpi !!! Tutaj link do reportazu

sie CHCE 

PLAKAC sie CHCE .

 A najgorsze to jest to w tym wszystkim , ze beda wedkarze karani za lapanie tych gatunkow ryb ! Wszystko pojdzie w pizdu ( sorry ) Zlapia cie z woblerm np. salmo perch 14 sdr  kara . Wolno tylko lapac BOGA ( tutejsza uklejka ),Nawiasem mowiac juz prawie nie istniejaca :) Sorry Daniel ,ze sie tak rozpisalem w Twoim watku ale mnie nosi na mysl o glupocie ludzkiej. 5 Czerwca wszyscy do Madrytu protestowac .

    • andrklim lubi to

To jak zatruja zbiornik, to chyba wszystkie ryby wytruja, nie tylko karpie?

I co pozniej, beda zarybiac localnymi gatunkami czy zostawia zbiorniki pustynie?

(Sorry, nie kumam hiszpanskiego)

Juz tlumacze, tutejsi madrzy ludzie od gospodarki wodnej mowia ,ze ta trucizna dziala tylko na jakiejs tam glabokosci na jakiej sie znajduja karpie ( lepsi sa od NOSTRADAMUSA ) I ze niby tylko karpie sa zatruwane :) a tutejsi ludzie  im wierza i nic nie mowia :(

    • Del Toro lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
02 cze 2016 19:15

Bardzo ciekawy wpis.Taki "z pogranicza', a to zawsze najciekawsze.

Nawiasem mówiąc tęsknie za tęczakami w naszych wodach.

Nic(nikt)tak nie walczy...

    • CLAUDIO lubi to
A jak chodzi o demonstracje z 5 czerwca, zdjęcie zamiast 1000 slow . Udzial wzielo 300 000 osob. Myśliwych, wędkarzy i innych sympatyków:


13319806_10207925947279684_7390762524542

Do zdiagnozowania takiego zagrozenia potrzebna jest wiedza. Ososbiscie, wraz z uplywem lat, utwierdzam sie w przekonaniu ze wiedza tzw "aktywnych ekologow" jest najczesciej powierzchowna...by nie napisac dosadniej :)

Co oczywiscie nie zmniejsza kalibru problemu tu poruszonego.

W Polsce też działają ekoterroryści , którym twarze zamyka się kasą. 

Grudzień 2024

P W Ś C P S N
      1
2345678
91011 12 131415
16171819202122
23242526272829
3031     

Ostatnie komentarze